
Przedstawiam Państwu ostatnią część książki Marka Szwedzkiego „Dzieci, sport, pasja”. Omawiane w niej są kwestie regeneracji i relaksu. Znajdziemy tu też kilka zdań podsumowania.
Całość można kupić w księgarniach internetowych. Zapraszam do lektury.
- Dzieci, sport, pasja: Wstęp od redakcji
- Część I: Wstęp autora
- Część II: Trener – rodzic
- Część III: Nauka albo sport
- Część IV: Trzecia płaszczyzna rozwoju
- Część V: Motywacja – prawdziwe wyzwanie
- Część VI: Higieniczny tryb zycia, cz I
- Część VII: Węglowodany
- Część VIII: Tłuszcze
- Część IX: Białka
- Część X: Woda
DZIECI, SPORT, PASJA.
CZYLI
WYCHOWANIE PRZEZ SPORT
Marek Szwedzki
Regeneracja
Następną bardzo istotną dziedziną dla każdego sportowca podchodzącego w sposób profesjonalny do swojej pasji jest regeneracja. Zagadnienie to ma znaczenie decydujące i jego zasadność raczej nie podlega żadnej dyskusji.
Podczas wykonywania codziennych zadań treningowych, organizmy sportowców także młodych, są często eksploatowane w sposób bardzo intensywny. Prawie zawsze dochodzi wtedy do mikrouszkodzeń tkanki mięśniowej, kostnej i do ogólnego wycieńczenia ustroju.
Aby przygotować się dostatecznie do sprostania wyzwaniom dnia następnego, trzeba dać takiemu organizmowi szansę na naprawę uszkodzeń i regenerację sił witalnych. Oczywiście mogą tu wchodzić w rachubę różnego rodzaju zabiegi fizjoterapeutyczne, a także kompleksowa odnowa biologiczna, jednak powinniśmy się zastanowić nad skutecznością, a przede wszystkim nad zasadnością tego typu zabiegów u dzieci i młodzieży.
Czy przypadkiem nie istnieje jakaś metoda regeneracji, która byłaby bardziej zgodna z naturą i specyfiką młodych organizmów?
Ogólnie znanym zjawiskiem jest fakt, że dzieci bardzo szybko i w sposób naturalny regenerują zużyte siły. Potocznie nawet się mówi, że w ogóle się nie męczą. Może to oznaczać tylko jedno, młody organizm na pewno posiada ściśle określone mechanizmy, które w naturalny sposób doprowadzają do kompleksowej odbudowy zużytych tkanek, jednak muszą być do tego stworzone odpowiednie warunki.
Już dawno udowodniono, że najlepszą i najbardziej naturalną formą regeneracji organizmu sportowca (i nie tylko) jest sen. Żadne zabiegi odnowy biologicznej czy fizjoterapeutyczne nie są w stanie go zastąpić, powiem więcej , nie są w stanie nawet mu dorównać.
To właśnie głównie podczas snu dochodzi do wydzielania niektórych hormonów, na przykład hormonu wzrostu. Właściwie wydzielany on jest wyłącznie wtedy, a jak mówiliśmy wcześniej, potrzebny jest nie tylko dzieciom do rozwoju całego organizmu, ma także ogromnie znaczenie dla odbudowy zużytych bądź uszkodzonych tkanek, co odgrywa decydującą rolę w procesie regeneracji sportowej.
Poza tym odpowiednia ilość snu ma decydujące znaczenie również w kwestii zdrowia psychicznego. Naukowe badania już dawno dowiodły, że człowiek pozbawiony snu przez kilka dni traci kontakt z rzeczywistością i nie jest w stanie racjonalnie myśleć.
Ograniczenie ilości przesypianych godzin powoduje dokładnie takie same skutki tylko odwleczone w czasie. Dla dzieci i młodzieży ma to ogromne znaczenie nie tylko na płaszczyźnie zdrowia psychicznego.
Ogólnie znanym faktem jest to, że oprócz odpowiedniego przygotowania fizycznego również aktualna dyspozycja mentalna bardzo ściśle określa efektywność wykonywania codziennych obowiązków, w tym także treningu sportowego.
Przypomina mi się rozmowa z jednym z wybitniejszych trenerów pływania, który powiedział, że:
„jeżeli zawodnik prowadzi higieniczny tryb życia, czyli dobrze się odżywia, przeznacza odpowiednią ilość czasu na sen, relaks i ma dopasowane obciążenia treningowe do swoich możliwości, to nawet po ciężkim treningu nie ma prawa być wyczerpany i zniechęcony. Zmęczony owszem tak ale ze swoistym ładunkiem satysfakcji i samozadowolenia po dobrze wykonanej pracy”.
Efektywność dojścia do zamierzonych celów z takimi zawodnikami jest na bardzo wysokim poziomie i nosi znamiona pewności oraz ogromnej przyjemności, a nie udręki i cierpienia.
Dlatego naszym zadaniem jest uświadamianie dzieciom już od najmłodszych lat zależności pomiędzy odpowiednią ilością snu, a efektywnością pracy na treningach jak i również w szkole.
Tymczasem bardzo często jesteśmy świadkami „bezradności” wielu rodziców, którzy niewiadomo czy trochę się użalając czy trochę narzekając, ubolewają nad tym, że ich pociechy do godziny 23. 00, a nie raz i dłużej siedzą przy komputerze ograbiając swoje organizmy ze snu, a oni nic z tym nie mogą zrobić.
Nie wiem czy wynika to ze zwykłego lenistwa czy z braku odpowiedniej świadomości rodziców ale jestem przekonany, że wystarczy niewielka ilość zaangażowania i konsekwencji aby wyegzekwować od naszych pociech odpowiednie podejście do tematu regeneracji po przez sen. Jednak najpierw musimy sami sobie uświadomić, jak ważny jest to element dla zdrowia psychicznego i fizycznego naszych dzieci. Jeśli sami będziemy o tym przekonani, to będziemy bardziej wiarygodni w przekazie tych zasad.
Relaks
Aby uzupełnić temat higienicznego trybu życia należy zasygnalizować jeszcze jedną nie mniej istotną kwestię. Mianowicie relaks.
Jak wynika z treści całej tej książki, myślą przewodnią procesu wychowania przez sport jest szeroko pojęta równowaga na całej płaszczyźnie rozwoju osobowości młodego człowieka. Żadna z trzech podstawowych sfer czyli przestrzeń fizyczna, intelektualna i duchowa nie może zostać zaniedbana i powinniśmy czuwać nad ich harmonijnym rozwojem.
Rozwijając dalej tą myśl, musimy mieć świadomość o konieczności wygospodarowania odpowiedniej ilości czasu na wszystkie elementy kompletnego rozwoju.
Bardzo często jednak poprzez nadmierne zaangażowanie się w proces rozwoju sportowego i intelektualnego, tracimy możliwość trzeźwej oceny aktualnych potrzeb naszych dzieci. Nie chodzi tu o potrzeby związane ze sportem i szkołą. Mam na myśli raczej normalną zabawę czy też spędzanie wolnego czasu na robieniu zwykłych „głupot”, tak charakterystycznych dla kilku czy kilkunastoletnich dzieci, a także na rozwijaniu swoich pasji nie związanych z codziennymi obowiązkami.
Musimy zrozumieć ,że są to tylko dzieci i choć wyjątkowe, to obserwując swoich rówieśników w pewnym momencie zaczynają im zazdrościć choćby zwykłej swobody i beztroski. Z biegiem czasu coraz częściej będą dostrzegały fakt, że zwykłe codzienne przyjemności po prostu im gdzieś umykają, przelatują przez palce.
Sytuacja wtedy staje się niezbyt korzystna. Jeśli takie i podobne negatywne myśli zagnieżdżą się w głowach młodych sportowców, rozpocznie się proces stopniowego aczkolwiek systematycznego samozniechęcania do wykonywania swoich codziennych obowiązków sportowych, które nie ma się co oszukiwać, stanowią ogromne obciążenie nie tylko fizyczne ale i psychiczne. Coraz częściej będą szukały powodów aby kosztem treningu pójść z kolegami choćby pograć w piłkę lub na rower, a w okresie nastoletnim do kina czy na dyskotekę.
Aby zapobiec podobnym sytuacjom, powinniśmy w pewnych okresach traktować je jak zwykłe dzieci i mieć świadomość wygospodarowania choćby niewielkiej ilości czasu na zwykłe drobne przyjemności, dzięki którym będą miały szansę zdystansować się od codziennych obciążeń, co w konsekwencji odświeży ich zapał do pracy.
Największą przeszkodą w realizacji takich zamierzeń jest oczywiście brak czasu. Młodzi sportowcy często obciążeni są obowiązkami do tego stopnia, że aby podołać swoim codziennym wyzwaniom, muszą robić jedno kosztem drugiego, a doba ma tylko 24 godziny. Oczywiście jest w tym dużo racji ale myślę, że jeżeli podejdziemy do tego problemu w sposób analityczny, to na pewno znajdziemy jakieś sensowne rozwiązanie.
Zastanówmy się gdzie istnieją jakieś choćby niewielkie rezerwy czasowe? Ilość czasu spędzana w szkole jest ściśle określona i nie zależy od nas. Treningi odbywają się w konkretnych godzinach i tutaj też nie znajdziemy żadnych rezerw. Sen, ze względu na ogromne znaczenie w zakresie regeneracji organizmu, musi trwać minimum 8 – 9 godzin i nie można z niego uszczknąć ani minuty.
Jedynym okresem gdzie istnieją (myślę, że całkiem spore) możliwości wygospodarowania wolnych chwil, jest czas przeznaczany na odrabianie lekcji. Nawet przy bardzo napiętym harmonogramie codziennych zajęć, które trzeba odbyć w ściśle określonych ramach czasowych, dzieci uprawiające sport mają około 2 – 3 godzin dziennie na odrabianie szkolnych zadań domowych.
Jestem przekonany, że gdy od najmłodszych lat będziemy pracowali nad efektywnością uczenia się naszych dzieci, to znajdziemy możliwość wygospodarowania co najmniej jednej godziny dziennie, którą będą mogły przeznaczyć na tak im potrzebny relaks.
Już słyszę głosy niektórych oburzonych rodziców, którzy będą uparcie twierdzić że przy obecnym nawale zadawanych prac domowych, jest to zupełnie nie realne.
Muszę uczciwie się przyznać, że w pewnym okresie i ja tak myślałem ale problem ten nie dawał mi spokoju i postanowiłem się przyjrzeć z boku jak wygląda odrabianie lekcji przez przeciętnie zdolnego ucznia. Wyniki tych obserwacji były co najmniej zaskakujące. Okazało się, że z trzygodzinnej
„sesji” naukowej, średnio tylko jedna godzina była efektywną pracą, a pozostałe dwie to patrzenie w okno, obsługa radia, prowokowanie rozmów na przypadkowe tematy wykonywanie wielu czynności nie związanych z procesem uczenia i ogólna dekoncentracja.
Jeśli komuś trudno w to uwierzyć, proponuję aby poobserwował swoje dziecko przy samodzielnej pracy nad lekcjami i wyciągnął obiektywne wnioski. Jestem przekonany, że wyniki tych obserwacji będą bardzo zbliżone do moich.
Oczywiście zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że będą się zdarzały sytuacje gdy rzeczywiście liczba zadań domowych będzie ogromna i wykonanie ich w 100% nawet przy najlepszych chęciach graniczyłoby z cudem ale z własnego doświadczenia wiem, że ma to charakter raczej epizodyczny. Poza tym jeśli dziecko systematycznie odrabia codzienne zadania, to takie sytuacje będą naprawdę rzadkością.
Tymczasem trzeba uczciwie stwierdzić, że dzieci po prostu nie potrafią się uczyć, a im wcześniej zaczniemy nad tym pracować tym szybsze i lepsze efekty osiągniemy.
Często rozmawiając z rodzicami na ten temat słyszałem argumenty, że zgoda ale są dzieci bardziej lub mniej sumienne, pracowite czy systematyczne. Owszem są ale musimy sobie uświadomić jedną bardzo istotną rzecz. Nie możemy myśleć o naszych kilku czy kilkunastoletnich dzieciach, że takie są i niestety nic się z tym nie da zrobić. To są osobowości jeszcze nie ukształtowane, a dzięki procesowi wychowania przez sport mamy niepowtarzalną szansę je tego nauczyć.
Właściwie można by powiedzieć, że ten brak czasu jest wręcz zbawienny ponieważ niejako wymusza na nas i na naszych dzieciach podporządkowanie się konkretnym rygorom czasowym.
Posiadamy niesamowicie prosty i zrozumiały motyw do nauki doskonalenia efektywności pracy naszych dzieci. Jeśli się to uda zrealizować, o czym jestem przekonany, przyniesie to im niesamowite korzyści w każdej dziedzinie życia, więc chyba warto nad tym sporo popracować.
Przy okazji niejako uda się wygospodarować trochę czasu na tak potrzebny relaks.
Warto też zadbać o rozwój innych pasji naszych pociech, nie związanych ze sportem. Jeżeli tylko zasygnalizują nam jakieś inne zainteresowania, powinniśmy się nad tym choć trochę pochylić i zainicjować rozwój takiej dziedziny.
Po pierwsze będzie to dodatkowy element, który wzbogaci ich osobowości, a w przypadku zakończenia przygody ze sportem będą mogli rozwinąć się w innym kierunku i podejmować nowe wyzwania.
Po drugie rozwój zainteresowań na różnych płaszczyznach zazwyczaj wytwarza bardzo pozytywny i zdrowy dystans do już istniejących pasji.
Jest to zjawisko, które szalenie korzystnie wpływa na procesy motywacyjne, a także na właściwe postrzeganie istotnych wartości w trakcie samorealizacji sportowej. Przeważnie taki zawodnik potrafi dużo bardziej od innych, cieszyć się tym co robi, a radość ta jak już wcześniej pisałem, stanowi znaczący argument w osiąganiu wyznaczonego celu.
KILKA SŁÓW
PODSUMOWANIA
Na zakończenie warto może zastanowić się jeszcze raz dlaczego powinniśmy zmienić, ewentualnie skonkretyzować swoje podejście do zagadnienia wychowywania dzieci przez sport, co jest głównym celem tej książki. Przytłaczająca większość z nas, posyłając swoją pociechę na zajęcia sportowe oczekuje, że wyrośnie ono na mistrza. Nie wszyscy się do tego przyznają ale te nadzieje są raczej powszechne. Takie marzenia możemy chyba zaliczyć do pozytywnych zjawisk ale warto zadać sobie pytanie, jakie istnieją szanse na ich realizację.
Może na przykładzie pływania przeanalizujmy trochę danych statystycznych.
W Polsce istnieje około 300 klubów pływackich. Do każdego z nich co roku jest zapisywanych średnio 20 dzieci. Daje to sumę 6000 młodych sportowców z jednego rocznika, rozpoczynających swoją przygodę ze sportem. Poziom kadry narodowej seniorów osiąga średnio 15 z nich czyli 0,25%, mówiąc inaczej na 400 zawodników tylko jeden zdobędzie medal na Mistrzostwach Polski. Natomiast klasę światową ma szansę reprezentować zaledwie jeden z trzech – czterech roczników.
Podsumowując te wyliczenia, prawdopodobieństwo zdobycia sławy, prestiżu i pieniędzy przez nasze dziecko wynosi 1/20 000 – oczywiście statystycznie.
W innych dyscyplinach liczby te osiągają inne zakresy ale wartości procentowe będą bardzo zbliżone.
Trzeba w tym miejscu zadać sobie pytanie czy warto podjąć takie wyzwanie i podporządkować często życie całej rodziny jednemu tylko celowi, skoro szanse na osiągnięcie szczytów sportowych są tak małe?
Trudno jest to rozstrzygnąć jednoznacznie ale chyba niewielu byłoby na to stać. Dlatego też myślę, że dużo bardziej zasadnym będzie podejście do sportu dziecięcego jako narzędzia w procesie wychowawczym. Te 19 999 młodych sportowców nie mających szansy osiągnąć chwały olimpijskiej, może też z tego mieć ogromne korzyści tyle tylko, że na płaszczyźnie kształtowania osobowości. Czy są to wartości mniej ważne? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam każdemu z was.
Można tylko jeszcze dodać, że choć niewielkie, to jednak zawsze istnieją szanse, iż to właśnie nasze dziecko będzie tym jednym z 20 000 i oprócz znakomicie ukształtowanego charakteru zdobędzie coś jeszcze, czego z całego serca wam życzę.
I to właściwie wszystko co chciałem Państwu przekazać, czerpiąc ze swojego ponad dwudziestoletniego doświadczenia wychowawczo – sportowego. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że książka ta nie wyczerpuje żadnego z poruszonych tematów i nie daje konkretnych odpowiedzi na wiele ważnych pytań. Raczej je sygnalizuje i wyznacza pewne kierunki w rozwiązywaniu wielu problemów pojawiających się każdego dnia. Przedstawia zagrożenia, które często są lekceważone z różnych przyczyn, a pozostawienie ich bez zdecydowanej reakcji może przynieść negatywne skutki czasem trudne do oszacowania.
Jej celem jest również uświadomienie faktu, że błędy popełnione przez nas czy to z niedopatrzenia, czy z braku doświadczenia, najwięcej szkody wyrządzają naszym dzieciom.
I wreszcie sprowokowanie do ustawicznego pogłębiania swojej wiedzy i ciągłego poszerzania horyzontów, co w znakomity sposób zwiększy naszą rodzicielską świadomość.
To co wyróżnia tą książkę z pośród innych opracowań na ten temat, a nawet można powiedzieć daje jej ogromną nad nimi przewagę to fakt, że autorem jest zwykły przeciętny człowiek. Rodzic, którego pasją jest wychowywanie dzieci i oczywiście sport.
Nie jest to dzieło naukowe choć wszystkie istotne informacje posiadają takowe podstawy. Zostały przez autora zweryfikowane i potwierdzone licznymi ogólnie dostępnymi fachowymi opracowaniami. Oprócz wielu rzetelnych informacji, które są tak charakterystyczne dla wydawnictw naukowych, został tutaj zawarty ogromny bagaż wieloletniego doświadczenia i emocji zwykłego rodzica, którego celem nadrzędnym jest wychowanie swoich dzieci na dobrych i mądrych ludzi.
KONIEC