
Na fotce Michał Podsiadłowski z Tomkiem Kowalskim podczas treningu w endlesspool.warszawa
Pewnego pięknego dnia, do endlesspool.warszawa zawitał znakomity gość. Facet, który jako pierwszy Polak, wygrał Ironman Weymouth! Postanowiłem skorzystać z okazji i pogadać trochę. W końcu triathlon zaczyna się od pływania! 🙂
Na początek przedstaw się, proszę, naszym czytelnikom. To w większości pływacy i sprawy związane z triatlonem nie koniecznie są im znane.
Witam, nazywam się Michał Podsiadłowski, jestem programistą i od 5 lat bawię się wieczorami, nocami, porankami i weekendami w triathlon. W tym roku udało mi się zostać mistrzem Polski kategorii M30-34 w ½ Ironmana i jednocześnie zajmując 11 miejsce w klasyfikacji open. Wygrałem również zawody Ironman Weymouth i podobno zostałem pierwszym Polakiem, któremu udało się wygrać zawody z tej serii.
Ile masz lat, gdzie pracujesz? Gdzie mieszkasz, gdzie trenujesz ?
Mam 32 lata, pracuję w firmie Coconet Polska, w której to razem z zespołem którym kieruję, piszemy oprogramowanie dla tzw corporate banking. Mieszkam w podwarszawskich Ząbkach, a trenuję z klubem Trinergy, choć treningi triathlonowe to głównie samotna przygoda. Prowadzi mnie założyciel tego klubu – Tomek Kowalski.
Twoje największe osiągnięcia w triatlonie?
Chyba wygrana w Ironman Weymouth, Ale 86 miejsce open / 14 w AG podczas Ironman World Championship 2015 też nie jest słabym wynikiem.
Czy trenowałeś w przeszłości jakiś sport?
Można powiedzieć, że w podstawówce trenowałem pływanie przez jakiś czas. Ze dwa razy wystartowałem w zawodach, chyba na 50 dowolnym i 25 klasykiem. Zaliczyłem nawet swój pierwszy obóz sportowy. Uczył/trenował mnie wtedy Jerzy Mamczur. Gdy patrzyłem w gabloty lubelskiego MOSIRu wydawał mi się guru pływania. Niestety, zapału wtedy nie starczyło i nie zostałem pływakiem.
Od kiedy zajmujesz się triatlonem?
W czerwcu 2011 wpisałem w googla hasło ironman i się zaczęło.
Skąd pomysł na triatlon właśnie?
Kiedyś jako nastolatek przeczytałem w gazecie, że jakiś muzyk przygotowywał się do super ekstremalnych zawodów – ironman. Ta nazwa utkwiła mi jakoś mocno w pamięci. Gdy w końcówce maja 2011, dla zdrowia, zacząłem rowerem jeździć do biura, koledzy z pracy zaczęli się ze mnie podśmiewywać, że na pewno zaraz wymięknę i przesiądę się z powrotem do samochodu – ważyłem wtedy ok 100kg przy 173cm wzrostu. Stwierdziłem wtedy, że potrzebuję jakiejś motywacji, jakiegoś wyzwania, czegoś ekstremalnego – tego ironmana.
Jak wszystko się zaczęło?
Wpisałem w google ironman i dowiedziałem się co to jest. Stwierdziłem, że to się jednak nie uda. Ale okazało się, że jest jeszcze ½ ironmana i dodatkowo są zawody na początku września – to nie były jeszcze czasy, że co weekend są jakieś zawody. Do tego okazało się, że Tomek Karolak właśnie ukończył takie same zawody w Suszu.
Umiałem pływać – wydawało mi się, że nawet świetnie pływam. Rowerem zawsze lubiłem jeździć, biegać też kiedyś coś biegałem dla zrzucenia wagi, wiec stwierdziłem – dam radę! I faktycznie po 3 miesiącach chaotycznych treningów, bez żadnego planu, stanąłem na starcie zawodów w Borównie. Zawody ukończyłem w połowie stawki, ku mojemu zaskoczeniu wyprzedzając wielu kolegów z forum triatlonowego, na którym zacząłem się w między czasie udzielać. No i chyba się zakochałem w tym… albo uzależniłem.
Jaka jest Twoja najmocniejsza a jaka najsłabsza strona w triatlonie?
Już pierwsze zawody uświadomiły mi, że może Michael to jestem, ale Phelps to już nie – nie pływałem jednak rewelacyjnie, ani nawet dobrze. 40 min na 1900m to kategoria słabo i z tym pływaniem walczę do dziś. Natomiast rower – w tym roku na 4 starty poprawiłem 2 rekordy tras – podczas MP w połówce w Sierakowie i w Suszu. W Gdyni i w Weymouth również miałem najlepsze czasy roweru całych zawodów, ale trasy były nowe wiec nie było punktu odniesienia.
Trenujesz z Tomkiem Kowalskim, bywasz w endlesspool.warszawa. To wskazuje na to, że przykładasz dużą rolę do pływania?
Tutaj najwięcej tracę do zawodników ze ścisłej czołówki i bardzo chciałbym to zmienić. Dodatkowo mając w planie powrót na wielką wyspę (Big Island – wyspa na której są mistrzostwa świata Ironman) i walkę o tytuł mistrza świata w kategorii wiekowej, muszę podprawić pływanie. Tam pływa się bez pianek, więc nie ma taryfy ulgowej.
Czy, jak część, i to dość znaczna, triathlonistów, uważasz, że technika w pływaniu jest nieistotna?
Technika 🙂 Bardzo duża grupa triatlonistów pływa tylko dlatego, że musi i postrzega pływanie jako brukselkę triathlonu Z takim podejściem trudno w ogóle trafić na basen, a co dopiero przykładać się do poprawiania techniki. Sprawy nie poprawia fakt, że większość zawodów jest rozgrywana na wodach, gdzie temperatury pozwalają, a nawet nakazują użycie pianek. Wielu organizatorów boi się wręcz wprowadzać zakaz pianek gdy temperatury są bardzo wysokie z obawy, że zawodnicy się potopią. Pianka, jak każdy kto choć próbował ją założyć wie, dość mocno krępuje ruchy, szczególnie te tańsze modele, ogranicza też czucie wody – stąd panujący mit, że ważna jest tylko ordynarna siła. Po 5 latach walki z pływaniem mogę śmiało powiedzieć, że technika jest bardzo ważna i bardzo ważna jest też praca nad utrzymaniem jej w piance i w otwartym akwenie.
Ile czasu w mikrocyklach tygodniowych poświęcasz na poszczególne sporty?
Pływam zazwyczaj trzy razy w tygodniu po godzinie z hakiem – około 12km, aż wstyd się przyznawać przed pływakami.
Rower i bieganie zależy od okresu, podczas bezpośredniego przygotowania do ironmana wychodzi z tego około 12h roweru w 4 jednostkach i około 5h biegania, przy czym część jednostek jest w postaci tzw zakładek – schodzę z roweru i od razu idę na bieg tak jak ma to miejsce na zawodach. W sumie daje to około 20-22 godzin. Natomiast podczas takiego zwykłego okresu przygotowań sumaryczny czas spada do 14-17h
Czy prowadzisz rejestrację obciążeń?
Tak, zawsze trenuję z zegarkiem Garmina i wszystkie treningi lądują na platformie TrainingPeaks – nic się tam nie ukryje, gdy się obijałem zaraz widać to na wykresach.
Biorąc pod uwagę wszystkie trzy sporty, ile mocnych treningów „robisz” w tygodniu?
Na pływaniu Tomek zawsze coś wrzuci mocnego – podobno, żeby pływać szybko trzeba pływać szybko. Natomiast przeważnie jeden trening pływacki jest naprawdę wymagający, podobnie jest z bieganiem i rowerem. Można powiedzieć, że 3 treningi są mocne, ale w większości znajdują się drobne akcenty, które pozwalają zagiąć się na chwilę.
W jakich zakresach energetycznych pływałeś podczas swoich najlepszych zawodów? Jakie miałeś zakwaszenie po pływackim odcinku?
Nigdy nie podchodziliśmy z trenerem tak skrupulatnie do treningu pływackiego, nigdy nawet nie mierzyłem kwasu – zawsze staram się płynąć na maxa, ale tak żeby wyjść żywym na rower. Pamiętam natomiast jak raz płynąłem na 400m podczas Triathlonu Warszawskiego – pływanie było na basenie na Ursynowie, a reszta w Powsinie, taka specyficzna forma zawodów. Popłynąłem żenująco wolno, aż wstyd się przyznać nawet przed triatlonistami a co dopiero przed pływakami, natomiast z wody wyszedłem po prostu martwy. Tak bardzo starałem się popłynąć szybko i mocno, że jak stanąłem na brzegu bolało mnie absolutnie wszystko i byłem półprzytomny. Dobrze, że ze względów logistycznych była duża przerwa przed pozostałymi dyscyplinami i miałem czas na dojście do siebie.
Jakie są Twoje sportowe plany?
Na Hawajach za rok chciałbym powalczyć o tytuł mistrza świata w kategorii wiekowej – nie będzie to łatwa sprawa, bo patrząc na historyczne wyniki kategorii M30-34 trzeba się zakręcić w okolicach 9h, co nie udaje się tam nawet połowie najlepszych zawodowców.
Dodatkowo mam też kwalifikację na mistrzostwa świata w połówce i tam też można by o coś zawalczyć, choć nie ukrywam, że liczą się tylko Hawaje i Ironman.
Po drodze będą też mistrzostwa Polski, fajnie byłoby tutaj też coś ugrać. Mam tylko nadzieję, że będzie to impreza ze startem wspólnym lub że chociaż dopuszczą mnie do fali elity – nie mogę jeszcze wystartować jako PRO w przyszłym roku ze względu na posiadane kwalifikacje na mistrzostwa świata w kategorii wiekowej.
Czy masz takie marzenie, żeby zakwalifikować się do Igrzysk w Tokio w 2010?
Jestem realistą i wiem, że w triathlonie olimpijskim z moim pływaniem i bieganiem nie mam czego szukać – tam trzeba biegać po rowerze na poziomie mistrza Polski i pływać równie szybko. Natomiast z rowerem jest trochę inaczej i tutaj parę osób, łącznie z moim trenerem, namawia mnie do wzięcia udziału w zawodach indywidualnej jazdy na czas – wierzą, że przy odrobinie ukierunkowanego treningu jest szansa powalczyć o taką kwalifikację – chciałbym, nawet bardzo.
Czy masz tremę przed ważnym startem?
O i to jeszcze jaką. Przed startem w Weymouth czułem się gorzej niż przed maturą z polskiego. Na lotnisku w Warszawie – lecieliśmy 3 dni przed – czułem się strasznie, dobrze że nie używają u nas systemów detekcji stresu, bo wylądowałbym na dodatkowej kontroli.
Jakaś specjalna dieta?
Stosowałem kiedyś przepisy od dietetyka – schudłem z 83 do 74, potem bawiłem się w pudełkowy catering – fajnie było, ale to droga zabawa. Obecnie stosuję see food diet – I see food and I eat it 🙂 choć staram się ograniczać.
Może coś jeszcze chcesz dodać od siebie?
Chciałbym pozdrowić mamę i tatę i jeszcze raz poprosić żonę, żeby wybrała się znowu ze mną i dziećmi na Hawaje – poprzednio byliśmy tylko we trójkę ze starszą córką. Teraz jest dodatkowe wyzwanie w postaci nowego członka rodziny, który będzie miał trochę ponad rok w momencie wyjazdu – żona się boi 40h podróży, zmiany czasu i całego zamieszania przed zawodami.
Swimportal Team dziękuje za wywiad i życzy spełnienia sportowych marzeń!